Niedawno mój promotor zapytał dlaczego nie poszedłem na studia dziennikarskie. Przyznam, że pytanie jest sensowne. Oczywiście nie mam tu na myśli przypisywanych mi (może nieco na wyrost) niebywałych talentów i zdolności. Pytanie jest o tyle dobre, że czasem naprawdę mam ochotę wysłać laptopa na złomowisko i z przysłowiowym węzełkiem na kiju wyruszyć tam, gdzie pieprz rośnie. Wypada to (miejsce porostu pieprzu) w okolicach Archipelagu Malajskiego, co zresztą średnio mi odpowiada bo spotykamy tam wyspę Jawa, która dobitnie pokazuje, że od świata informatyki nie ma ucieczki.
Z tymi studiami to jest tak: nie poszedłem na dziennikarstwo bo przestraszyłem się tego, jak ono wygląda. Kiedy byłem w liceum przyjechała do mnie duńska telewizja (pozwólcie, że pominę wyjaśnienie jak do tego doszło). Chcieli poznać nowych kandydatów do UE, w tym nasz kraj.
Pokazałem im moje piękne liceum, zabytkowy Nikiszowiec, grilla w ogródku u znajomych i polską kopalnię. Dziś wiem, że tego ostatniego nie powinienem był robić. Otóż pech chciał, że w tym momencie z kopalni wyjechała ciężarówka załadowana surowcem. Od węglowego pyłu i spalin kręciło nam się w nosach, Duńczycy prawie pobiegli kupić latarki.
No i jak myślicie, co pojawiło się w ich superobiektywnym materiale filmowym jako obrazek z Polski? Piękne mury neogotyckiej szkoły? Grupa przyjaciół opowiadających o Polsce grillując w ogrodzie? Zabytkowe budynki osiedla robotniczego z początku minionego wieku?
W duńskim dokumencie Polskę reprezentowała smogo-genna ciężarówka w chmurze pyłu. Gorzej niż Ich Troje na Eurowizji - oni też robili nieziemski jazgot ale przynajmniej nosili kolorowe ubrania (albo i włosy).
Tak więc zakończyła się moja przygoda z dziennikarstwem i jego szerokopojętą uczciwością - mogę uprawiać tę sztukę w wolnej chwili. Osobiście uważam, że osoby o technicznym wykształceniu, w szczególności informatycy, są w stanie dużo wierniej przedstawić rzeczywistość niż humaniści. Dla tych ostatnich zrobić z kropki przecinek to codzienność - ot, niby przypadkiem. Dla nas jest to w najlepszym przypadku 'fatal error, unexpected symbol at line 941'.
Oczywiście promotora (a zarazem erasmusowego koordynatora) serdecznie pozdrawiam, życząc jednocześnie dużo cierpliwości do mojej osoby po powrocie. Grecki temperament bywa zaraźliwy...
1 komentarz:
Naprawdę ciekaw jestem jak się zmieni Twój sposób bycia po powrocie... Mnie wystarczyło 6 dni we Włoszech by mocno zmienić spojrzenie i podejście do rzeczywistości. A co dopiero Twoje kilka miesięcy ŻYCIA, a nie wycieczki, w sercu innej kultury. Podrurze kształcom :) PS. f**k the press! :D
Prześlij komentarz