poniedziałek, 23 marca 2009

Zorbas Ho(s)tel

Siedzę na schodach ho(s)telu w Atenach. Oficjalnie jest to Hotel, jednak warunki są głęboko hostelowe. Jest jednak atmosfera, niepowtarzalna, trudna do opisania. Przewijają się tu ludzie z całego świata. Nie spotkałem tu jeszcze Greka (nie licząc recepcjonisty). Są Amerykanie, Polacy, Chińczycy, Węgrzy, mieszkańcy Tajlandii. Powody dla których tu przyjechali są skrajnie różne, każdy spotkany człowiek to nowa historia. Jedni przyjeżdżają do pracy inni na krótką wycieczkę, jeszcze inni odwiedzają znajomych.

Kilka miesięcy spotkałem tu Amerykankę, absolwentkę fizyki na jednym z amerykańskich uniwersytetów. Przyjechała tu aby grać na gitarze na ulicy. Oczywiście nie po to aby zarabiać pieniądze, chciała oderwać się od kraju Wuja Sama i wszystkich jego dobrodziejstw. Co ciekawe, po przeliczeniu jej miesięczne uliczne zarobki przekraczały znacznie sumę jaką zarabia polski nauczyciel dyplomowany z dziesięcioletnim stażem pracy.

Dla wytrawnych czytelników bloga istnienie polskiej dzielnicy w centrum Aten nie powinno stanowić tajemnicy. Ponieważ tym razem do stolicy Grecji przyjechałem z Barną (Węgrem), postanowiliśmy wpaść do polskiej restauracji na pierogi. Przy okazji zdobyłem też adres polskiego dentysty.

Dodam jeszcze, że głównym celem naszej bytności w tym imponującym mieście jest odebranie Marty i Justyny z lotniska. Kim są dziewczyny i co będziemy z nimi robić dowiecie się w następnych odcinkach ;-)

1 komentarz:

Unknown pisze...

szkoda że nie "Marty, Justyny i Piotrka"... ale niestety brak możliwości ;) Krystian, bierz gitarę i zrób konkurencję tej Amerykance :D

Prześlij komentarz