czwartek, 30 kwietnia 2009

Widziałem dzikie i piękne krainy:
Ateny

Po drodze do Aten minęliśmy Olimp. Ten prawie trzytysięcznik robi wrażenie. Niestety trudne warunki pogodowe i brak czasu zmusiły nas do odłożenia olimpijskiej ekspedycji na bliżej nie określone potem.

W Atenach spotykamy przypadkiem dwie grupy moich znajomych z Patry. Erasmusów oczywiście. Świeci słońce, dwa dni z trudem wystarczają aby odwiedzić wszystkie najważniejsze miejsca.

W niedzielę wybieramy się do kościoła. Do Katedry Katolickiej, na mszę prowadzoną przez filipińskiego księdza. W życiu nie widziałem tak wesołej mszy świętej. Schola w białych szatach śpiewająca gospel i grająca na keyboardzie. Oczywiście wszystko po angielsku. Na pierwszy rzut oka całość sprawiała wrażenie czegoś między zabawą karnawałową a groteską Gombrowicza. Generalnie, chwila była dla mnie tak egzotyczna, że postanowiłem uchwycić ją aparatem. Wybaczcie partyzanckie warunki i bądźcie tak uprzejmi obrócić głowę o 90 stopni w lewo. Warto, nagranie przedstawia część mszy, którą w Polsce znamy jako Chwała na wysokości Bogu...





Dopiero kazanie pozwoliło zmienić mi zdanie na temat beztroski tego radosnego zgromadzenia. Było to chyba jedno z lepszych, które słyszałem.

Do Patry przyjeżdżamy późną nocą. To jeszcze nie koniec przygód..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz