wtorek, 16 czerwca 2009

Mission complete. Next level...

"Wszystko przemija, co jest piękne
Wszystko co piękne jest...
...zostaje"



Dzisiaj miałem piękny sen. Wracałem do Polski, razem ze wszystkimi Erasmusami - ot, jechaliśmy na wycieczkę...

Koniec Erasmusa - uczucie trudne do opisania. Niezwykle egzotyczne. Przed oczami pojawia się długa lista niezrealizowanych jeszcze planów, niewykorzystanych możliwości. Tyle jeszcze mam do zrobienia. Do tylu osób, miejsc i rzeczy jestem tutaj przywiązany, a teraz trzeba to wszystko zostawić i najzwyczajniej w świecie odejść. Wrócić do kraju. Na usta cisną się słowa sprzeciwu - to zupełnie zrozumiałe.

Sięgam pamięcią do tych wszystkich chwil, również do tych pełnych niepewności, zwątpienia, napięcia. Jakie te wszystkie problemy są teraz nieistotne.


Wierzę, że Erasmusem zostaje się na całe życie. Jest to doświadczenie, którego inni ludzie nie zrozumieją w całości. Rozumiemy tylko my. I jestem przekonany, że koniec Erasmusa też jest jego częścią. Bardzo istotną. Cieszę się, że się skończył.


Takie jest zakończenie tej historii, historii pewnej podróży. Przyszła pora na next level...

niedziela, 14 czerwca 2009

Polska cukiernia


Będąc ostatnio w polskiej dzielnicy w Atenach postanowiłem odwiedzić Polską Cukiernię. Była to dla mnie radość, którą trudno wyrazić słowami. Greckie słodycze są bardzo smaczne niemniej jednak pewna gama produktów jest w Grecji nieosiągalna. Na przykład pączki - polskie i greckie to dwa różne światy. Podobnie jest z ciastami - my mamy duży wybór ciast wszelkiego rodzaju. Grecy gustują głównie w czekoladkach (znacznie smaczniejszych niż polskie).

Po uważnym zapoznaniu się z asortymentem sklepu postanowiłem zadowolić się ptysiem, gdyż pączki były tylko z budyniem. Przy okazji stałem się jednak świadkiem ciekawego dialogu między klientką a sprzedawczynią, który mówi co nieco o Polonii w Grecji.

- dwie pączki poproszę
- dwa pączki - poprawia grzecznie ekspedientka
- no tak...


To nie jedyny problem z jakim boryka się część naszego społeczeństwa na emigracji. Dowiedziałem się, że od przyszłego roku grecki rząd najprawdopodobniej nie będzie finansował pierwszej klasy polskiego liceum oraz nauczania religii w podstawówce i gimnazjum...


--
Teraz właśnie siedzę na pokładzie promu. Wracam do Polski z Polakami z dzielnicy w Atenach. Morze jest wyjątkowo spokojne, zachodzi słońce. Rodacy piją na umór, zataczają się trzymając ścian. Rozmawiają o zarobkach, pracy i klną że aż słuchać hadko.


Nieco inna rzeczywistość, inne problemy. Trochę żal, trochę wstyd...

Na zdjęciu opakowanie po ptysiu.

środa, 10 czerwca 2009

Formalności

Załatwianie formalności na Erasmusie to prawdziwe wyzwanie. Formalności w Grecji to wyzwanie do kwadratu.

Nie narzekajcie już więcej, że poszliście do urzędu w Polsce i wasza sprawa nie została załatwiona w ciągu jednego dnia. W porównaniu z Grecją, nasza rodzima biurokracja jest świetlanym wzorem przykładnej organizacji życia administracyjno-społecznego.

Na stołówce uniwersytetu w Patrze jeść można za darmo. Wystarczy tylko posiadać kartę, która do tego upoważnia. Karta wydawana jest na ustalony okres czasu. Pech chciał, że moja straciła ważność i musiałem wyrobić nową.

Oczywiście kartę dostaje każdy student po wypełnieniu podania i załączeniu dwóch zdjęć. Jednak żeby wypełnić podanie trzeba przedstawić list referencyjny z greckiego Biura Erasmusa. Aby otrzymać wspomniany list należy dostarczyć zaświadczenie z greckiego dziekanatu oraz porozumienie dotyczące realizowanego programu studiów między uczelniami w Polsce i Grecji a dodatkowo zgodę na przedłużenie pobytu jeśli student przedłużał pobyt. Dwa ostatnie z wymienionych dokumentów ważne są tylko z czterema podpisami każdy: polskiego koordynatora wyjazdów zagranicznych, polskiego dziekana, greckiego koordynatora i greckiego dziekana. Aby uzyskać podpis polskiego dziekana należy złożyć (na polskim uniwersytecie) specjalne podanie. Podanie musi wcześniej podpisać koordynator w Polsce.

Jak sami wiecie czasem w Grecji są strajki i niektóre biura mogą być zamknięte. Przykładowo w czwartek biuro erasmusa było zamknięte z powodu big load of work. Przyszedłem więc, pocałowałem klamkę i wróciłem do akademika. Następnego dnia biuro było zamknięte z powodu konferencji. Następne dwa dni to weekend - również nic nie załatwiłem. W poniedziałek nie mogłem przyjść w godzinach urzędowania biura (9:30 - 12:30).

Dzięki opisanym okolicznościom (oraz szeregowi nieopisanych ze względu na ograniczenia techniczne) wspomnianą kartę uprawniającą do darmowego żywienia odebrałem dwa miesiące po rozpoczęciu działań prowadzących do jej uzyskania. Pech chciał, że tydzień później wracałem już do Polski.

Dzieło stworzone przy współpracy około dziesięciu różnych urzędników i przy wykorzystaniu bez mała ryzy papieru, sporej ilości tonera i atramentu służyło mi tylko przez kilka dni...

Na zdjęciu karta będąca bohaterką opowieści.