poniedziałek, 9 lutego 2009

droga do Delf

Kto zna budowlę ze zdjęcia? Oczywiście programiści! Siłą rzeczy wyjazd do Delf przywołał wspomnienia starych, dobrych czasów świetności firmy Borland.

W opisywanym wyjeździe tkwi pewien wyczyn. Droga do Delf była nieprzeciętnie skomplikowana. Nie chodzi, rzecz jasna, o drogę samochodową. Chociaż... zależy jak to ująć.

Zaczęło się tydzień temu. Razem z Solene (Francuzka) wyruszyliśmy na podbój car-rentali w centrum Patry. Po skonfrontowaniu możliwości z potencjalnymi korzyściami wywiesiliśmy białą flagę. Na otarcie łez zaaplikowaliśmy sobie spacer po mieście i dobrą kawę.

Przez cały tydzień zbieraliśmy posiłki (teoria dowodzi, że funkcja opłacalności od ilości osób w wynajętym samochodzie osiąga ekstremum przy pięciu pasażerach). Finalnie naszą samochodową armię stanowili wcześniej wymienieni oraz Ravi (Hindus), Sophie i Pauine (Francuzki).

W piątek (dzień przed wyjazdem) była impreza u Hiszpanów (spokojnie, opiszę we właściwym czasie). Impreza stanowiła poważny problem jeśli idzie o godzinę sobotniego wyjazdu, zatem kolegialnie zdecydowaliśmy jechać w sobotnie południe aby zabawić w Delfach do niedzieli.

Z perspektywy czasu kolegialnie uważamy, że był to błąd, ponieważ wypożyczalnie samochodów zamykane są o 2 pm. Wszystkie. Polakom, którzy nie znają południowców dopowiem: dotarcie do centrum zajęło nam ponad 1h gdyż czekaliśmy na autobus, który jeździ wg uznania kierowcy.

Godząc się z porażką przełożyliśmy wyjazd na niedzielę. Po pół godziny czekania na autobus w jakże optymistycznie nastawiającym nas deszczu wzięliśmy taksówkę. W centrum byliśmy na pięć minut przed godziną otwarcia wypożyczalni. Kolejne pół godziny spędziliśmy na czekaniu na spóźnionego właściciela, który wypożyczył nam ostatni z tańszych samochodów, przekonując że naprawdę jest pięcioosobowy, a to że nie ma pasów dla piątego pasażera naprawdę nie ma nic do rzeczy. Grecja.

Zdjęcia do wglądu są tutaj.

W Delfach było pięknie i świeciło słońce. Wyjazd uważam za udany. Mimo wszystko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz