sobota, 17 stycznia 2009

Urodziny, jakie lubię



Jest rano po imprezie. Poranne (12:05) słońce świeci za oknem. Pionizacja jest niezbędna - muszę odrobinę postudiować przez weekend.

Wczoraj urodziny obchodziła jedna z Polek. Impreza w akademiku, 10 Polaków, Czech i Turek. Impreza trwała długo.

Tego samego wieczora Hiszpanie robili parapetówę w nowym mieszkaniu. Zaproszenie dostałem mailem o 14 (ach ci połudnowcy). Nie był to nazbyt szczęśliwy przypadek, gdyż spora część Erasmusów chciała uczestniczyć w obu imprezach. Suma sumarum wykazałem się patriotyzmem.

Przy kampusie jest Makro, studenci mogą kupować bez NIP-ów i innych dziwactw. Bardzo sensowne rozwiązanie. Wybrałem się tam na poszukwanie urodzinowego wina półsłodkiego z wyższej półki (45 min, były tylko tanie lub wytrawne) oraz wyciskarki do cytrusów (30 min, była na zupełnie innej półce).

Wniosek: nie łączcie nigdy ouzo z wódką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz