środa, 14 stycznia 2009

Słowo wyjaśnienia

Po przebrnięciu przez labirynt formalności przyjechałem do Patry. Było to w połowie października. W tym miejscu (już mam to przerobione) każdy pyta "a gdzie jest Patra?". Tutaj jest.

Sam przejazd to jest ciekawa sprawa. Chcąc uniknąć limitu bagażowego (w samolocie 20kg) postanowiłem pojechać autokarem przez Ankonę. Wiedzieliście, że Katowice mają bezpośrednie połączenie autobusowe z Patrą? Niestety mój bilet miesięczny nie był honorowany na tej trasie. W praktyce wyprawa dzieli się na dwa dni, z czego pierwszy to męczarnia w autokarze a drugi to względny komfort na promie. Względny, bo prom oblegany jest przez stado Polaków-pijaków (przepraszam, nie będę owijał w bawełnę), którzy jadą do pracy w Grecji. Oczywiście już na początku Polacy-pijacy próbowali spić biednego studenta, który starał się opierać (było ciężko ale dałem radę)...

Sam prom (jako statek) wspominam bardzo przyemnie: jest w nim kilka barów, restauracja, sklep wolnocłowy, dyskoteka i basen (czynny latem).

Podróż to tylko wstęp do wszystkiego, który wspominam teraz z uśmiechem na twarzy. To był dobry wstęp - dość pouczający.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz